Hmm, mysle ze samotnosc jest czescia naszego zycia, bo przez wiekszosc czasu jednak jestesmy samotni....
Moze nie warto demonizowac to zjawisko.
Pewnie jest tak, jak z dzieckiem ktore boi sie zajezec pod lozko, bo mysli ze zyje tam monster i ten strach rosnie czym bardziej boimy sie tam zajrzec....
Takie tam gadanie
Łączna liczba wyświetleń
sobota, 28 maja 2011
sobota, 7 maja 2011
Slough by John Betjeman (1906 - 1984)
Come friendly bombs and fall on Slough!
It isn't fit for humans now,
There isn't grass to graze a cow.
Swarm over, Death!
Come, bombs and blow to smithereens
Those air -conditioned, bright canteens,
Tinned fruit, tinned meat, tinned milk, tinned beans,
Tinned minds, tinned breath.
Mess up the mess they call a town-
A house for ninety-seven down
And once a week a half a crown
For twenty years.
And get that man with double chin
Who'll always cheat and always win,
Who washes his repulsive skin
In women's tears:
And smash his desk of polished oak
And smash his hands so used to stroke
And stop his boring dirty joke
And make him yell.
But spare the bald young clerks who add
The profits of the stinking cad;
It's not their fault that they are mad,
They've tasted Hell.
It's not their fault they do not know
The birdsong from the radio,
It's not their fault they often go
To Maidenhead
And talk of sport and makes of cars
In various bogus-Tudor bars
And daren't look up and see the stars
But belch instead.
In labour-saving homes, with care
Their wives frizz out peroxide hair
And dry it in synthetic air
And paint their nails.
Come, friendly bombs and fall on Slough
To get it ready for the plough.
The cabbages are coming now;
The earth exhales.
It isn't fit for humans now,
There isn't grass to graze a cow.
Swarm over, Death!
Come, bombs and blow to smithereens
Those air -conditioned, bright canteens,
Tinned fruit, tinned meat, tinned milk, tinned beans,
Tinned minds, tinned breath.
Mess up the mess they call a town-
A house for ninety-seven down
And once a week a half a crown
For twenty years.
And get that man with double chin
Who'll always cheat and always win,
Who washes his repulsive skin
In women's tears:
And smash his desk of polished oak
And smash his hands so used to stroke
And stop his boring dirty joke
And make him yell.
But spare the bald young clerks who add
The profits of the stinking cad;
It's not their fault that they are mad,
They've tasted Hell.
It's not their fault they do not know
The birdsong from the radio,
It's not their fault they often go
To Maidenhead
And talk of sport and makes of cars
In various bogus-Tudor bars
And daren't look up and see the stars
But belch instead.
In labour-saving homes, with care
Their wives frizz out peroxide hair
And dry it in synthetic air
And paint their nails.
Come, friendly bombs and fall on Slough
To get it ready for the plough.
The cabbages are coming now;
The earth exhales.
niedziela, 1 maja 2011
sobota, 16 kwietnia 2011
Understanding....
Język jest według Chomsky'ego nieskończonym zbiorem zdań, generowanych za pomocą skończonej liczby reguł i słów.
Jezeli wszystko wiemy o jezyku to dlaczego tak trudno porozumiec sie:)
Jezeli wszystko wiemy o jezyku to dlaczego tak trudno porozumiec sie:)
niedziela, 27 marca 2011
niedziela, 20 marca 2011
Czy F.Bacon sie mylil?
Intuicyjne zrozumienie zawodzi, reszta korzystanie z metody "od szczegulu do ogolu" warto warto zastapic, mysleniem deduktywnym. Niestety, emocje wytwarzajace sie podczas interakcij z rzeczywistoscia "zaklocaja" ten proces.
sobota, 12 marca 2011
Równoległe linie
Równoległe linie
KOCHAM CIĘ
z lęku przed samotnością.
Patrzę w twoje oczy,
dotykam twoich rąk,
wsłuchuję się w twój oddech.
Jestemy razem,
ale myślimy o niebieskich migdałach.
Każde z nas
myśli o własnych niebieskich migdałach.
Wymijamy się w drzwiach
jak dwie równoległe linie,
które przetną się w nieskończoności.
Żyjemy obok siebie
na dwóch odrębnych orbitach.
Siadamy razem do stołu,
jemy zupę,
ale myślimy o niebieskich migdałach.
Każde z nas
myśli o własnych niebieskich migdałach.
Patrzę w twoje oczy,
lecz ich nie widzę.
Dotykam twoich rąk,
lecz ich nie czuję.
Zdaje mi się, że myślę,
zdaje mi się, że fruwam,
ale jestem jak mikrob
zasklepiony w swojej
małej
kropelce wody.
Twój świat
zamknięty jest w innej
małej kropelce wody.
Krążymy obok siebie -
drobnoustroje
wielkiego,
niezrozumiałego
wszechświata.
Kocham cię,
z lęku przed samotnością.
Jesteś mi niezbędna,
jesteś mi potrzebna,
aby od czasu do czasu
wymawiała
bezmyślnie
moje imię.
Jan Brzechwa
KOCHAM CIĘ
z lęku przed samotnością.
Patrzę w twoje oczy,
dotykam twoich rąk,
wsłuchuję się w twój oddech.
Jestemy razem,
ale myślimy o niebieskich migdałach.
Każde z nas
myśli o własnych niebieskich migdałach.
Wymijamy się w drzwiach
jak dwie równoległe linie,
które przetną się w nieskończoności.
Żyjemy obok siebie
na dwóch odrębnych orbitach.
Siadamy razem do stołu,
jemy zupę,
ale myślimy o niebieskich migdałach.
Każde z nas
myśli o własnych niebieskich migdałach.
Patrzę w twoje oczy,
lecz ich nie widzę.
Dotykam twoich rąk,
lecz ich nie czuję.
Zdaje mi się, że myślę,
zdaje mi się, że fruwam,
ale jestem jak mikrob
zasklepiony w swojej
małej
kropelce wody.
Twój świat
zamknięty jest w innej
małej kropelce wody.
Krążymy obok siebie -
drobnoustroje
wielkiego,
niezrozumiałego
wszechświata.
Kocham cię,
z lęku przed samotnością.
Jesteś mi niezbędna,
jesteś mi potrzebna,
aby od czasu do czasu
wymawiała
bezmyślnie
moje imię.
Jan Brzechwa
Subskrybuj:
Posty (Atom)